Do obejrzenia

środa, 22 grudnia 2010

psycho

Czytam teraz Anatomię zbrodni L. Goldstone'a i nie spodziewałam się w książce o lekarzach na drodze ujawnienia prawdy o śmierci, wyjaśniających męską duszę słów. Ja to wiedziałam, ale łudziłam się że jest inaczej... cóż... Mężczyzna może spotykać się z kobietą, może łączyć z nią namiętność, ogromna namiętność, ale w chwili deklaracji czegoś więcej namiętność nie wystarcza i mężczyzna ucieka. My kobiety zakochujemy się łatwiej, nasze ciało jest bardziej nerwowo połączone z sercem.. albo może namiętność nazywamy też miłością.. nie wiem... wiem tyle że facet potrafi mieć dwie szufladki - sex i miłość, które absolutnie nie muszą być ze sobą połączone.. zatem choćby dwoić się i troić jeśli nie zaczęło się od miłości, nie ma co na nią liczyć podczas namiętności.. a wydawałoby się że są tak blisko siebie...

smutek

Ten grudzień przeplata jak kwiecień.. Trochę szczęścia i smutku. Szczęście tzn wesołe chwile i smutek rodzinno-sercowy. Niepokoje zdrowotne taty powodują bolesne skurcze duszy. Nie wyjechał z bólu. I cieszę się i nie cieszę. Będę mieć oboje rodziców na wigilii, czego nie było blisko 20 lat, ale widok wykręconej z bólu twarzy boli i mnie. Świadomość upływu lat uderza coraz mocniej. Gdyby jeszcze nie był tak uparty...
Do tego dodajmy brak wsparcia i pewne rozczarowanie wobec osoby dla mnie ważnej i już naprawdę jest smutno.
Liczę jednak że ten Nowy Rok przyniesie poprawę, coś nowego, szczerego i dobrego!

poniedziałek, 20 grudnia 2010

kłamczucha

Taka jestem kłamczucha przed sobą i innymi, że medal powinnam dostać... Ale ta moja maska kłamcy jest o wiele lepsza od tego co pod nią. Lepiej się uśmiechać i brać życie takim jakie jest, niż wprowadzać w swoje i czyjeś życie niepotrzebny zamęt. Szkoda że to ciężkie, ale idzie się nauczyć, że nie warto dopuszczać do myśli głębszych przemyśleń. Uczucia bolą. Choć bardzo z nimi walczę, nie rozumiem ich i nie chcę ich, ale czasem  wkurzając wyłażą na wierzch jak puch z poduszki. No to je znów zabijam. Taka zabawa, jak w salonie gier - walenie młotkiem w wychodzące z dziur maskotki. Tam liczy się punkty, ale w życiowej grze to trochę bolesne. Już niebawem zbiorę się może na odwagę by zabić je raz na zawsze!
Bo przecież lepiej pozwolić komuś odejść jeśli nie jest szczęśliwy, bo nic na siłę...

czwartek, 16 grudnia 2010

coś

choć ziemię oplata tyle dróg
pomaga też techniki cud
choć setki w zera zmienia świat
po nieboskłonie mkniesz jak ptak
to tak daleko mimo tego jesteś

w słuchawkę prawie wgryzam się
zmartwiona przeczesuję sieć
za oknem każdy Tobą jest
cierpliwość ma dziś ważny test
i tak daleko mimo tego jesteś



i coś z przeszłości


choć jestem obok nie widzisz mnie
z tłem i odbiciem twym zlewam się
twe imię brzmieć powinno – JA
by oddać to co w duszy masz

w skupieniu słucham twoich słów
egoizm pyszy się jak król
ty masz, ty nie masz, twoja łza
lecz nimi płaczę również ja

twoje problemy i twoje chwile
na szczerość w uśmiechu mocno się silę
po twej orbicie cicho mknę
nie mogę, choć odlecieć chcę

czy to jest zazdrość czy zauroczenie
czy przyzwyczajenia ze mną droczenie
to przyciąganie zbyt długo trwa
cicha cierpliwość sięga dna

chcę zniszczyć to co chciałam ci dać
choć sam to zrobiłeś nie chcąc brać
chcę poczuć triumf, a ty poczuj ból
bądź niczyj skoro nie chciałeś być mój

wtorek, 14 grudnia 2010

obiecująco

Na chama! wprowadziłam magię świąt! mam najpiękniejszą choineczkę w historii, upominki popakowane i w ramach protestu i przedświątecznego lenistwa nie sprzątam.. może jutro :P może w weekend..

A tak ogólnie wydarzenia ostatnich dni powodują mały zawrót głowy..
Jak ja to mówię? - zawsze wracają.. coś w tym jest.. ktoś po kim sobie coś obiecywałam, okazuje się niewypałem, ale się nie poddaje... ech, a tu nagle odzywa się ktoś, o kim staram się zapomnieć i przesyła prezent, a potem odzywa się jeszcze ktoś, ale za to baaaaardzo miły i odwiedzi mnie w święta.. kalejdoskop! a gdzie jest TEN ktoś..

poniedziałek, 13 grudnia 2010

siwienta

Gdzie jest nastrój świąteczny? Jakoś MÓJ zwiał. Choć zapowiada się spokojnie, bo samotnie, bez gotowania i zamieszek rodzinnych, nie czuję nic specjalnego. Sylwestra też nie czuję. Podniosłość religijna świąt mnie nie dotyczy, ale zawsze starałam się cieszyć z wolnych dni, lampeczek, świętego spokoju i dobrego jedzonka. A tu lipa. Wolnego dużo nie będzie, za to śmiganie między dwoma domami, w celach doglądowo-odśnieżawczych, z psem u nogi jest gwarantowane. Zakup koniecznego minimum żywnościowego na dni wolne przyprawia mnie o palpitacje - tłum, gonitwa, kolejki i wszystko to dźwigać jedna łapą, bo druga nieczynna. Wprost super. Liczę tylko że Sylwester ze względu na towarzystwo będzie udany. Chyba dzisiaj wyjmę choinkę i w poświacie czerwonych lampek będę się opalać na świąteczno... o!

piątek, 10 grudnia 2010

na czasie

Na czasie tuż obok dwie miłosne historie.. On chce, ona nie bardzo, albo nie wiadomo.. To jakiś niewypał w matriksie, jakiś dowcip kosmosu, że bardziej zapętlonej rzeczy jak uczucia na świecie nie ma. Nie wiem kto to wymyślił, ale na pewno po to, by się człowiek nie nudził i spokoju w życiu nie miał. Najpierw kobieta narzeka na samotność, a potem na nadwyżkę zainteresowania. Najpierw ubolewa, że sprawy toczą się za szybko i fajny facet, któremu zależy za bardzo ją osacza, a potem sama zabuja się w mężczyźnie którego interesuje tylko sex. Czeski film. Gdzie recepta na równoważnię.... Czemu inwestycja w człowieka się nie zwraca, czemu ten taniec godowy jest tak trudny... Przecież ludzi na świecie wiele, więc czemu ta przeklęta chemia manipuluje emocjami i każe poświęcać czas osobie, która się nie odwdzięcza.
I nie powiem, że temat ten mnie nie dotyka osobiście, bo w tej materii jestem równie porąbana i naiwna...bezzasadnie poświęcam czas na coś co nie jest tego warte.. dostając w zamian.... nic..
Zostaje tylko emocjonalno-energetyczne wypompowanie.. pie*ona empatia!

wtorek, 7 grudnia 2010

portret

Po wczorajszym spotkaniu z moim bratem i jego gadkami, uświadomiłam sobie pewną psychologiczną krzywdę jaką noszę w sobie, a spowodowaną przez moją rodzinę. I zapewne jest to też u innych, w mniejszym lub większym stopniu, co odzwierciedlają zarobki psychoterapeutów wielokrotnie cofających się do dzieciństwa pacjenta, w którym szukają przyczyn zaburzeń. U mnie, wymagających leczenia zaburzeń nie ma, wystarczy trochę wsparcia, ale już wiem skąd wzięło się u mnie to i tamto...
Brat wypomniał mi (w momencie przykręcania przeze mnie wkrętów do szuflad), że zachowuję się za męsko.. Akurat w tym momencie zgodzić się mogę, bo różowego śrubokrętu nie miałam i nie siedziałam z założoną nogą na nogę łamiąc przy wkręcaniu tipsy i wołając ajajajaj.
Samodzielność w pewnych czynnościach jest w moim życiu konieczna. Od dzieciństwa traktowana jak zabawka, a nie dziewczynka siostra, której trzeba pomagać czy bronić. Brat zawsze był silniejszy, a mnie pozostawał krzyk i ryk, musiałam sobie radzić sama... więc kuksańce będące treningiem charakteru stworzyły pewnego rodzaju system obronny, by w przyszłości na to sobie nie pozwolić... Nie potrafię udawać słodkiej, bezbronnej, choć nad tym czasem ubolewam, bo w środku czasem taka jestem...
Na zewnątrz praktyczniejszy jest konkret i pewnego rodzaju twardość. Nie ma rycerzy, nie ma też dam. W dzisiejszych czasach nie można się rozczulać zbyt mocno i choć wielokrotnie wydaje mi się, że nie potrafię, nie dam rady, to jednak mi się udaje. Ale są rzeczy, których sama nie umiem, chylę czoła przed technicznymi zdolnościami mężczyzn i muszę prosić o pomoc. Nie lubię tego. Nie lubię czyjejś łaski, a mężczyźni, z przeważnie wrodzonym leniem na ramieniu, domyślni nie są i testosteronem się nie chwalą.
I drugi raz żałuję że nie jestem nimfą wodną, bo głupiutkie dziewczynki typu "och ach" i "nie umiem", są jak woda na młyn dla męskiej chęci imponowania. Takiej bezbronnej duszyczce pomaga się od razu!, bo to takie nieporadne stworzenie....  Instynkt ochronny włącza się u samca z automatu.
Ale z drugiej strony mężczyźni wolą kobiety "które wiedzą czego chcą", zatem weź tu człowieku bądź mądry...
Nie wiem więc, czy to jednak krzywda, że jestem konkretniejsza, a nie plastikowa.... i może powinnam za to podziękować.
Byłoby super wszystko wypośrodkować...Żałuję, że nie umiem tego połączyć tak, by inni widzieli w środku kobietę, która czuje, kocha, przejmuje się, którą boli, która pragnie.. czasem przebłyskom uczuć pozwalam ujrzeć światło dzienne.. czasem uchwyci je obiektyw... Jestem kobietą, mimo tego że wolę buty górskie i wędrówki, a nie hotel i lenistwo, nie płaczę przed kałużą, że zmoczę szpilki i lubię kuć tynk...ale SPA też :) aj.. szkoda gadać...

psychologia behawioralna

Próbowałam znaleźć książkę psychologiczną o naszej ludzkiej słabości, o pędzie którego nie da się zatrzymać, ku czemuś co wydaje się dla nas spełnieniem. Chciałabym poznać mechanizm, odpowiedzieć na pytanie dlaczego i zrozumieć. Chyba musiałabym przyssać się do półki w księgarni i mielić każdą pozycję, a i tak coś czuję nie znalazłabym odpowiedzi. Co nami kieruje w tym stadzie, co każe nam szukać ideału, który sami wiemy że nie istnieje. Dlaczego tak lubimy gonić tego króliczka czasem przez pola i lasy, czasem zasieki... z bólem, płaczem, rozczarowaniem, niespełnioną miłością...  Jedni przyczajeni jak myśliwi czekają na specjalny okaz, inni zadowolą się każdym prawie króliczkiem, by tylko go gonić, a inni nie widzą królika obok. Bez sensu trochę. Czemu kultura i otoczenie wpoiło nam, że będąc sami jesteśmy trochę niewartościowi, czemu mimo inteligencji, wolnej woli, przedłużanie gatunku, szukanie drugiej połówki jest tak ważne społecznie. Ja wiem, że jesteśmy zwierzętami stadnymi, ale czemu choć mamy ochotę być sami, coś pod skórą zmusza nas do poszukiwań.. i czemu jest tyle przeciwności?
Różnorodność daje nam szansę wybrania sobie kogoś odpowiadającemu naszym preferencjom, ale odbiera też szansę, bo ta druga strona może nie czuć tego samego.Gdzie jest ten kompatybilny klocek lego?

od nowa

Skasowałam wszystkie smęty! Wszelkie przemyślenia, objawy uczuć i niezrozumienia. Jest w tym sens? Nie ma, ale dobrze wiem że znów powrócą. I potem znów je skasuje, potem powstaną nowe i tak w kółko. Na nic moje poematy, jak i tak się nie doczekam szczerości. Zatem jeszcze raz porozmieniam sobie siebie na drobne...