Do obejrzenia

wtorek, 7 grudnia 2010

portret

Po wczorajszym spotkaniu z moim bratem i jego gadkami, uświadomiłam sobie pewną psychologiczną krzywdę jaką noszę w sobie, a spowodowaną przez moją rodzinę. I zapewne jest to też u innych, w mniejszym lub większym stopniu, co odzwierciedlają zarobki psychoterapeutów wielokrotnie cofających się do dzieciństwa pacjenta, w którym szukają przyczyn zaburzeń. U mnie, wymagających leczenia zaburzeń nie ma, wystarczy trochę wsparcia, ale już wiem skąd wzięło się u mnie to i tamto...
Brat wypomniał mi (w momencie przykręcania przeze mnie wkrętów do szuflad), że zachowuję się za męsko.. Akurat w tym momencie zgodzić się mogę, bo różowego śrubokrętu nie miałam i nie siedziałam z założoną nogą na nogę łamiąc przy wkręcaniu tipsy i wołając ajajajaj.
Samodzielność w pewnych czynnościach jest w moim życiu konieczna. Od dzieciństwa traktowana jak zabawka, a nie dziewczynka siostra, której trzeba pomagać czy bronić. Brat zawsze był silniejszy, a mnie pozostawał krzyk i ryk, musiałam sobie radzić sama... więc kuksańce będące treningiem charakteru stworzyły pewnego rodzaju system obronny, by w przyszłości na to sobie nie pozwolić... Nie potrafię udawać słodkiej, bezbronnej, choć nad tym czasem ubolewam, bo w środku czasem taka jestem...
Na zewnątrz praktyczniejszy jest konkret i pewnego rodzaju twardość. Nie ma rycerzy, nie ma też dam. W dzisiejszych czasach nie można się rozczulać zbyt mocno i choć wielokrotnie wydaje mi się, że nie potrafię, nie dam rady, to jednak mi się udaje. Ale są rzeczy, których sama nie umiem, chylę czoła przed technicznymi zdolnościami mężczyzn i muszę prosić o pomoc. Nie lubię tego. Nie lubię czyjejś łaski, a mężczyźni, z przeważnie wrodzonym leniem na ramieniu, domyślni nie są i testosteronem się nie chwalą.
I drugi raz żałuję że nie jestem nimfą wodną, bo głupiutkie dziewczynki typu "och ach" i "nie umiem", są jak woda na młyn dla męskiej chęci imponowania. Takiej bezbronnej duszyczce pomaga się od razu!, bo to takie nieporadne stworzenie....  Instynkt ochronny włącza się u samca z automatu.
Ale z drugiej strony mężczyźni wolą kobiety "które wiedzą czego chcą", zatem weź tu człowieku bądź mądry...
Nie wiem więc, czy to jednak krzywda, że jestem konkretniejsza, a nie plastikowa.... i może powinnam za to podziękować.
Byłoby super wszystko wypośrodkować...Żałuję, że nie umiem tego połączyć tak, by inni widzieli w środku kobietę, która czuje, kocha, przejmuje się, którą boli, która pragnie.. czasem przebłyskom uczuć pozwalam ujrzeć światło dzienne.. czasem uchwyci je obiektyw... Jestem kobietą, mimo tego że wolę buty górskie i wędrówki, a nie hotel i lenistwo, nie płaczę przed kałużą, że zmoczę szpilki i lubię kuć tynk...ale SPA też :) aj.. szkoda gadać...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz