Do obejrzenia

poniedziałek, 30 stycznia 2012

Walka z samym sobą

Nowy Rok przyniósł postanowienia i problemy ze zdrowiem. Problemów zdrowotnych nie przeskoczę i co będzie to będzie, ale postanowienia w życie wprowadzić mogę. Walka z uzależnieniem, obojętnie jakim, do łatwych nie należy. Czy alkohol, czy używki, czy jedzenie, psychicznie lub fizycznie uzależniające, stają się górą lodową do pokonania. Nagle kontrola nad sobą okazuje się..... mała. Wydawało się, że stać mnie na wszystko, panuję nad swoją przestrzenią i wnętrzem, a tu, niemiła niespodzianka. W takich chwilach prawie namacalnie czuję na ramionach Anioła i Diabła. Prywatni, niewidzialni doradcy, przy czym Diabeł ewidentnie kumpluje się z Panią Chęcią, która ma o wiele silniejszą osobowość od Pani Wytrwałości. I kiedy następuje chwila zwątpienia, Chęć się uaktywnia, Diabełek rechocze, słabość ogarnia silną wolę....... i po Wytrwałości..
A potem wyrzuty sumienia, świadomość bezsensowności i takie poczucie, że samego siebie zrobiło się w konia.
Bo samego siebie nie da się oszukać, przed samym sobą nie da się zamieść pod dywan i udawać, że się tego nie zrobiło. I to jest chyba najgorsze w całym procesie. Bliskim można skłamać, maskować się. Sama znam przykład skrywania alkoholizmu. Całkiem dobrze mu szło, nie poznałam się... ale samego siebie nie mógł oszukać.

Aby osiągnąć sukces, trzeba sobie wyprać mózg. W pewnym sensie zazdroszczę, ale tylko trochę, anorektyczkom, jako wzorom automotywacji. Jak mocny trzeba na siebie bat ukręcić, jak mocno zmienić sposób myślenia, jak bardzo tłumaczyć sobie problem, żeby całe swe jestestwo ukierunkować na osiągnięcie celu, przestawić całe swoje życie, codzienność, zapomnieć o istnieniu czegoś. To ciężka praca...
Jak za mną chodzi coca cola, albo skrzydełka na ostro, to może i kilka dni bez nich wytrzymam, ale prędzej czy później wciągnę. I nie zapomnę że istnieją. Mówi się, że co jakiś czas trzeba ulec pokusie, nagrodzić się.... Aha! Jak byłaby jedna nagroda, to potem i druga, trzecia....... never ending story....
Skoro jesteśmy przy temacie jedzenia, to jak się hamować? Jak przewartościować tak mocne znaczenie i wartość ukochanych dań. Jak mocną trzeba mieć motywację, jaką siłę, by osiągnąć cel.. W moim przypadku raz tylko zadziałało wkurzenie i złość dała mi kopa do działań. Jak mi się na odcisk nadepnie, jak obudzi się odpowiednią strunę, wtedy sama siebie nie poznaję, jak wiele mam w sobie siły, ale bardzo ciężko jest ten stan obudzić, bo jest to nie do przewidzenia. Zazdroszczę tym, którzy potrafią przestawić swoją codzienność, podyktować nowy rytm, wpisać na stałe w kalendarz nową rzeczywistość.
Szkoda, że nie da się zresetować uczuć, doznań, a potem podyktować nowe. Tak by bita śmietana kojarzyła się z perhydrolem, używka z trutką na szczury itp. Fajnie by było nie mieć na coś chęci, od tak, a nie, walczyć z chęcią...

Kończę me wywody i wracam do walki nad słabościami...


http://kwejk.pl/obrazek/886729

wtorek, 3 stycznia 2012

Happy New Year

Wszystkim, którym zdarza się tu zabłądzić, składam najszczersze życzenia noworoczne; wszelkiej pomyślności i powodzenia oraz marzeń wszystkich spełnienia..

Zastanawiałam się nad postanowieniami noworocznymi.
Królują te co zawsze.. może jednak warto byłoby wymyślić coś szalonego i innego niż schudnięcie i zdrowy tryb życia?, może lot balonem, lub podróż na Dominikanę?
Balon sobie wydziergam na szydełku, a na Dominikanę nie mam z kim polecieć ;( zatem realizacja do rozważenia w terminie późniejszym.

Nowy rok, nowe możliwości.. zobaczymy co z niego weźmiemy i co przyniesie.
Zdrówko!